W przyjętym przez Radę Ministrów Krajowym Planie Działania dotyczącym energii ze źródeł odnawialnych założono wzrost produkcji energii elektrycznej z OZE w 2020 r. do 32,4 tys. GWh, z czego 10,2 tys. GWh (31 proc.) ma pochodzić z biomasy stałej. W praktyce konieczny jest dwukrotny wzrost produkcji energii elektrycznej ze spalania biomasy w okresie ośmiu lat, czyli utrzymanie dotychczasowego tempa rocznego przyrostu produkcji energii elektrycznej z biomasy - pisze portal Salon24.
Przy okazji takiej zmiany (duże elektrownie na małe biomasowe) paru dużych graczy straci spore pieniądze (niektóre firmy zainwestowały duże pieniądze w nowe instalacje do współspalania – np. w Elektrowni Połaniec, gdzie w nowy blok energetyczny zaprojektowany pod współspalanie zainwestowano 1mld zł). Za to fani wiatraków i małych elektrowni na biomasę dostaną dodatkowe pieniądze.
Jako wyjście z sytuacji Salon24 wskazuje zmniejszenie planów udziału OZE w polskiej energetyce (niewykonalne ze względu na umowę z UE) lub wydłużenie okresu przejściowego i stopniowe zastępowanie współspalania innymi rodzajami produkcji energii, nie generującymi emisji CO2 (np. energia jądrowa).